Nasze kochane muchomory sromotnikowe!
Dzisiaj dostąpił was podwójny zaszczyt, bo piszemy dla was wpisika razem, tj. Kamcia&Megy, więc możecie się z radości podrapać pod paznokciem.Jesteśmy błyskotliwe jak salceson, więc opiszemy wam nową porcję słitaśnych przygód. Wiemy, że ekscytujecie się naszymi przeżyciami jak murzyn żaróweczką, ponieważ waszym najciekawszym wydarzeniem w dniu jest udane spłukanie big kupy w klozecie.
Zacznimy od początku. 2 dniu temu spotkała nas niesamowita przygoda! Myjąc zęby domestosem, Megy postanowiła spojrzeć w okno w swoim nowoczesnym pokoju, żeby ujrzeć gwiazdę polarną lub pomachać zmyślonym przyjaciołom. A tam cud! Z okna pensjonatu naprzeciwko machali do nas mężni, wspaniali wikingowie. Rodem z suchej beskidzkiej. Megy z ciekawości zawołała jej służącego, aby otworzył okno i zaczęła porozumiewać się alfabetem brajla z nowo poznanymi przyjaciółmi. Zaraz zleciały się badylary z pokoju obok, bo podsłuchiwały gumową kaczką przez ścianę i bardzo chciały też zdobyć nowych przyjaciół na śmierć i życie.
Okazało się, że nasi nowi przyjaciele potrzebowali od nas hasła. Nie powiem jakiego hasła, bo nikt nie może wiedzieć, że chodziło o hasło do internetu. Megy zakrzyknęła do nich:
Hak ci w smak! Pipoliny się nie zraziły i dalej próbowały przekupić Megy patyczkiem po lizaku. Całe szczęście, że Megy jest przebiegła i za tajne hasło zażądała chipsów biesiadnych za 50gr. Byłyby idealne na prezent dla Pachoła, któremu ostatnio już nie starcza paczka owsu dziennie. Po długich konwersacjach w języki uga buga, Megy i nowi koledzy doszli do porozumienia. Zawarli deal, że zajadą na rumakach pod wrota naszego królestwa i rzucimy im hasło w butelce po oleju kujawskim. Megy była takim dowcipasem, że podała im hasło: habemus papam, które oczywiście było nieprawdziwe! A to ci dowcip! Prawdziwe hasło naszej bursy, to oczywiście chuje muje dzikie węże, zaraz dla was się wypręże, ale nikt nie może wiedzieć!
Megy jako matka teresa, poczuła wyrzuty sumienia i w końcu podała hasło, za obiecane whiskey. Na następny dzień, spotkałyśmy się z kolegami elektrykami, którzy byli niezwykle inteligentni, bo używali nieznanego dialektu z Suchej Beskidzkiej. Jak tylko dali nam obiecane whiskey, poszłyśmy w cholerę. robić imprezę bez muzyki, do 23:00 i w 4 osoby!Był mega czad, nigdy w życiu nie byłam na tak czadowej imprezce. Światła, parkiet, wirujące ciała!Czegoż chcieć więcej od życia!
Sprawdziłyśmy z ciekawości cenę danej nam whiskey i okazało się, ze kosztuje tyle, co codziennie wydajemy w KFC na osobę, czyli 70 zł, ale niestety nasza radość była krótka, bo w sklepie dla najuboższych cena ta wynosi 30 zł. Tyle co wydajemy codziennie w sklepiku szkolnym na bułki z budyniem i z kruszonką i kabanosem.
Po wypiciu whiskey, otworzyłyśmy okna na oścież i wykrzykiwałyśmy trzymając parasolkę w dłoni" Gdzie są pieniądze za las" i "Ja wiem gdzieście byli, coście robili", czy też "Pioruny siarczyste, ogniste was dopadną!".
Ludzie chyba się bali, bo udawali, że nie słyszą. Była super zabawa!
To już koniec, ale nie martwcie się tępaczki! W następnym odcinku, Megy zdissuje Panią jajnik z wfu, z którą ma potyczkę od pół roku,od kiedy nie chciała zdjąć z Kamcią butów na wfie, ale o tym kiedy indziej. JAJNIK do domu!
Kochamy was mendy kupieckie! Ten blog jest dowcipny jak taczka gnoju, ale i tak jaracie się nim jak żydy pejsem. Thats all:*
Patrzcie, tożto SZOK!!!